07 grudnia 2023

Sportowa Nostalgia, odcinek 1. Schalke 04 Gelsenkirchen - Wisła Kraków

          Za 2 dni minie dokładnie 21 lat od meczu Wisły Kraków w Gelsenkirchen. Mimo, że miałem wtedy 12 lat dokładnie pamiętam jakie emocje towarzyszyły temu wydarzeniu. Polska piłka była głodna sukcesu. Jakiegokolwiek sukcesu. Po totalnym blamażu na mistrzostwach świata, na które wróciliśmy po 16 latach (i byliśmy spakowani do powrotu po tygodniu) nadzieje przeniosły się na piłkę klubową, a dokładnie na Wisłę Kraków, która w tamtych latach była najlepszym klubem na naszym podwórku.

 

          Wisła już wcześniej pokazywała, że trzeba się z nią liczyć na europejskich stadionach. Mecze ze Realem Saragossa czy AC Parmą, które były uznanymi markami na Starym Kontynencie elektryzowały kibiców w całej Polsce. W sezonie 2002/2003 do europejskiej rywalizacji przystępowała jednak jako wicemistrz Polski - najlepsza w poprzednim sezonie była Legia Warszawa.

 

          Droga klubów z takiej ligi jak Polska nie była jednak tak prosta, jaką mamy w dzisiejszych czasach. Nie istniało pojęcie „ścieżki mistrzowskiej” i w losowaniu słabsze kluby trafiały na zespoły z najlepszych lig – tych którzy nie zdobyli mistrzostwa swojego kraju. Tym sposobem Legia Warszawa w eliminacjach Ligi Mistrzów przeszła Vardar Skopje, jednak w finałowej rundzie uległa FC Barcelonie. Wisła Kraków i Amica Wronki grały w Pucharze UEFA, w którym nie było w tamtych czasach fazy grupowej – tylko mecz i rewanż. W rundzie wstępnej obie drużyny bardzo gładko ograły swoich przeciwników: Wisła północnoirlandzki Glentoran (6:0 w dwumeczu), a Amica walijski TNS (12:2 w dwumeczu). Cóż, wygląda na to, że w tamtych czasach były jeszcze słabe drużyny :)

 

Stadion Miejski w Krakowie, Fotografia: Apetit, Wikimedia Commons

 

          W pierwszej rundzie Pucharu UEFA mieliśmy już trzy polskie drużyny. Do wyżej wymienionych Wisły i Amiki dołączyła Legia. Tutaj również wszystkie nasze zespoły jak jeden mąż pokonały swoich rywali. Tym razem opór był większy, a Amica awansowała dzięki zasadzie „goli strzelonych na wyjeździe”, która również odeszła już do lamusa. Swoją drogą Legia wyeliminowała holenderski Utrecht w dwumeczu wynikiem 7:2 (4:1 i 3:1). Wtedy to nikogo specjalnie nie dziwiło, dziś taki rozmiar zwycięstwa postrzegany byłby jako co najmniej niespodzianka.

 

          Dlaczego Legia jest dla tego artykułu taka ważna ? Ponieważ w drugiej rundzie zmierzyła się właśnie z niemieckim Schalke. Zespół z Gelsenkirchen w tamtych czasach był niezłym produktem marketingowym, a dla polskiego kibica jeszcze bardziej – występowali w nim nasi reprezentanci Tomasz Wałdoch i Tomasz Hajto. Poza tym Schalke w poprzednim sezonie wygrało Puchar Niemiec i realnie aspirowało do zwycięstwa w całych rozgrywkach Pucharu UEFA. Mecz w Warszawie Legia przegrała 2:3 po bramce straconej w ostatniej minucie. Rewanż w Niemczech to futbol pragmatyczny i remis 0:0. W tym samym czasie Amica odpada po dwóch porażkach 1:2 z hiszpańską Malagą, a Wisła po świetnym dwumeczu eliminuje włoską AC Parmę. Do trzeciej rundy awansował tylko zespół z dawnej stolicy Polski.

 

          W losowaniu na pewno można było trafić lepiej, niż na Schalke. Los jednak chciał, aby to zespół z Zagłębia Ruhry ponownie zawitał w zimnej Polsce. Pierwszy mecz odbył się w Krakowie, gdzie po w miarę kontrolowanym spotkaniu przez Wisłę, drużynie z Gelsenkirchen w końcówce meczu udało się wyrównać i ostatecznie skończyło się 1:1. „A więc to Niemcy są faworytem do awansu, przecież tam się bardzo ciężko gra”. Tak myślał chyba każdy trzeźwo myślący kibic w Polsce. Na Arena AufSchalke atmosfera zawsze jest gorąca. Stadion Wisły mógł pomieścić w tamtym czasie tylko 10.000 widzów. W Gelsenkirchen na mecz przyszło ponad 50 tysięcy. Był to również 50-ty mecz Wisły Kraków w europejskich pucharach. Czy w taką rocznicę wydarzy się coś specjalnego ?

 

Najlepszy strzelec Wisły - Maciej Żurawski, Fotografia: Roger Gorączniak, Wikimedia Commons

 

          10.12.2002, wtorek, godzina 17:30. Na stanowisku komentatorskim Janusz Basałaj i… Adam Nawałka. Ten pierwszy zachęca zespół z Krakowa, aby w rocznicę zagrał wyjątkowy mecz. Sędzią spotkania jest 36 letni norweg Tom Henning Øvrebø. Schalke strasznie mocne: w bramce pewny Ebbe Sand, a w ataku duet Mpenza / Sand, ale przecież i my mamy swoje gwiazdy: Żurawski, Kosowski czy Kalu Uche. Na ławce trenerskiej jeden z najlepszych (jak nie najlepszy) polski trener ostatnich lat Henryk Kasperczak. Pierwszy rzut kamery na boisko, widzimy już charakterystycznie wysokie bandy Areny AufSchalke. Zaczynamy !

 

          Wisła zaczęła mecz odważnie i bez kompleksów, miała to coś, czego zabrakło Legii Warszawa. Nie wystraszyli się rywala, postawili swoje warunki i zagrali na własnych zasadach. Co będzie to będzie. Prawie cała pierwsza połowa to gra cios za cios, jednak bez goli. W końcu po pięknym dośrodkowaniu Kamila Kosowskiego bramkę z woleja strzela Maciej Żurawski. 1:0 ! Ten duet mógł grać ze sobą z zamkniętymi oczami. Niestety dwie minuty później po krótkim rozegraniu rzutu rożnego i wrzutce Schalke wyrównuje – po błędzie bramkarza Wisły gola strzela Tomasz Hajto. Do przerwy mamy więc 1:1

 

          W drugiej połowie to Schalke miało okazję objąć pierwsze prowadzenie. Niestety dla gospodarzy Poulsen spudłował w dogodnej sytuacji. Od tego momentu zaczął się teatr jednej drużyny. Kamil Kosowski z kolejną wrzutką i Kalu Uche trafia na 2:1, celebrując gola w charakterystyczny dla siebie sposób – przerzutem bokiem (napisałbym, że gwiazdą, ale z wykształcenia jestem nauczycielem Wfu :) i saltem. Co się dzieje ? Na stadionie w Gelsenkirchen konsternacja. Zgodnie z zasadą bramki strzelonej na wyjeździe: nawet jeżeli Schalke ten mecz zremisuje to dalej zagra Wisła. Niemiecki zespół potrzebował więc minimum dwóch strzelonych goli i nie mieli wyjścia - musieli zaryzykować. Większość polskich kibiców nauczona doświadczeniem spodziewała się, że teraz Wisła zacznie się bronić i spróbuje dowieźć wynik do końca. Nawet, jeśli stracimy bramkę gramy przecież dalej. To był jednak 50-ty mecz Wisły w europejskich pucharach – musiał być wyjątkowy.

 

          Najpierw słupek Żurawskiego, potem ofiarna interwencja bramkarza Angelo Huguesa i kontra Marcina Kuźby – wszystko wskazywało na to, że Wiśle dziś się uda. Gospodarze oczywiście odgryzali się i napór był dość spory, jednak piłka szczęśliwie mijała słupki bramki Białej Gwiazdy od tej właściwej strony. 5 minut do końca i ciągle jesteśmy na prowadzeniu, Schalke zaczyna popełniać coraz więcej błędów i jest ! Maciej Żurawski trafia na 3:1. To już niemal pewne, awans jest nasz ! Gospodarze postawili wszystko na jedną kartę i ruszyli do ataku niemal całą drużyną. To naraziło ich na groźną kontrę, którą wykończył Kamil Kosowski. 4:1. Niemożliwe. Polska drużyna ograła zdobywcę Pucharu Niemiec 4:1 i to na ich terenie.

 

Maskotka Wisły - Wiślacki Smok, Fotografia: Piotr Drabik, Wikimedia Commons

 

 

          Ekipa Henryka Kasperczaka pokazała, że potrafimy grać w piłkę. Potrafimy walczyć, biegać i mając przy tym wystarczające umiejętności piłkarskie eliminować najlepsze drużyny w Europie. Głód sukcesu w polskiej piłce został zaspokojony, przynajmniej na jakiś czas. 4 runda Pucharu UEFA została zaplanowana na luty następnego roku, a więc polski kibic miał czas aby nacieszyć się sukcesem i z nadzieją wyczekiwać kolejnych spotkań. Dwumecz z Lazio (późniejszy półfinalista) w czwartej rundzie Wisła przegrała 4:5 (3:3 i 1:2). Żal po meczu był ogromny, ponieważ była szansa na coś więcej. Biała Gwiazda jednak się nie załamała i w następnych trzech sezonach z rzędu zdobywała tytuł Mistrza Polski.

 

          Wisła Kraków z tamtego czasu jest ikoną klubowej piłki nożnej naszych czasów, moich czasów. Dominacja na podwórku krajowym jak i batalie z najlepszymi klubami z Europy jak równy z równym na zawsze zapadną w pamięci wielu polskich kibiców. Jeżeli można by scharakteryzować jakąś drużynę tylko jednym meczem bez wątpienia byłby to mecz wyjazdowy do Gelsenkirchen.

 

A więc przeżyjmy to jeszcze raz !

 

Źródło YT: Archiwum Wisły


Fotografia tytułowa - Kibice Wisły, Fotografia: Piotr Drabik, Wikimedia Commons

       Wsparcie

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Postaw mi kawę na buycoffee.to

       Kontakt

            kontakt@szybkisport.pl

Menu

       Social Media

© 2024 Szybki Sport. Strona www stworzona w kreatorze WebWave.